widzenie_grottger

Naczelnik Ludwik Narbutt w poezji

TEOFIL LENARTOWICZ.
CIENIOM NARBUTTÓW.

Chwała Ci, Litwo, pieśń starych czasów
W litewskich sercach nie ginie,
Cześć wieczna dzieciom twych ciemnych lasów,
Cześć tobie, bracie Litwinie!
Dopokąd serca, dopokąd pieśni!
Na sercach ludu pieśń wschodzi,
A im zabrzęknie lira boleśniej,
tem więcej porwie serc młodzi.
Młodzież z tych pieśni nowy świat stworzy,
Z tych złotych nici wysnuje,
Bo w sercach młodzi żyje duch Boży
W każdym – kto myśli i czuje.
Litewskiej duszy nędza nie spodli,
Choć ją okryje popiołem.
Cicho niewiasta w Litwie się modli
I skrycie płynie pieśń siołem.
Wieczne tam święcą z Bogiem przymierze,
Wolność ma w sercach mieszkanie,
Co wierzchem płynie – to czas zabierze,
Co w głębiach płynie – zostanie.
Matka Litwinka i lirnik stary,
Kiedy z pieśniami zasiędą, a
Nad dzieckiem takie zawiodą czary,
Taką tkaninę uprzędą,
Że jej nie przerwą wichrów podmuchy,
Ni mglisty powiew zwątpienia,
Owiną dziecko w złote pieluchy
Z najdroższej przędzy – natchnienia.
I przejdzie całe życie burzliwe,
Odziane w płótno niebieskie,
Gdy nieszczęśliwe – to nieszczęśliwe,
Lecz zawsze wierne, litewskie.
Z dzisiejszych czasów krwi i pożogi
Z czystego złota ukuta,
Przy lirze wejdzie w litewskie progi
Rycerska postać Narbutta.
Wejdzie z tym Ojcem, co kreślił dzieje,
Z matką, ze Siostry sieroty,
I kurna chata wskroś rozwidnieje
Blaskiem rodziny tej złotej.
Nad księgą ludu Ojca zobaczą,
Nad księgą sercem pisaną,
Nad męką Matki i Sióstr zapłaczą,
Na widok Syna – powstaną.
Gdy ujrzą Starca, przeszłość im cała
Przed oczy stanie tak jasno,
Przy ojcu westchnie Litwa zbolała,
Przy dzieciach….. gwiazdy pogasną.
Zobaczą wodza dzielnej drużyny,
Płomień im wyjdzie na lica,
Matki zapragną mieć takie syny,
Synowie takie Rodzice.
I na mogiłę męża pośpieszą
U świętej Wilji wybrzeża,
I pukać będą, czyli nie wskrzeszą
Czasów dzisiejszych rycerza.
On śpi w mogile porosłej trawą,
Pająk wyrabia tam nici,
On śpi w mogile, a jego sławą
Niebieskie słońce się szczyci.
Nad jego grobem cisza tam sielska
I gaj zawania na wiosnę,
A w gaju matka jęczy anielsko,
Siostry kukułki żałośnie.
O! Nie kukułki – nie cienie łzawe
W oczach narodu powstaną,
Lecz nastrzępione orlice krwawe
Nad brata krzyczące raną.
Głosy ich w wietrze z niebieskiej strony,
Nie brzękną łzawą słodyczą,
Lecz, jak litewski ból niepomszczony,
Za brata zemsty zakrzyczą.
Eumenidy głosy usłyszą,
Tysiące wężów zakrzyczy,
Aż krew pociecze z moskiewskej dziczy
I duch się w grobie uciszy.
Florencja, 16 stycznia 1865 r.

POWSTANIE W POLSCE
1863 R.

W litewskich puszczach formują się szyki,
Stanął na czele mąż odważny, śmiały,
To Narbutt dzielny wiedzie wojowniki,
Co życie święcą dla ojczystej chwały.
Dla drogiej Polski i Litwy kochanej
Przysięgli walczyć i znosić tyrany.

Ta garstka mała rozpaczą wiedziona,
Chociaż nieliczna, już bojowym szykiem
Wśród wrogów stoi zewsząd obalona,
Co ją pochwycić chcieli bod Rudnikiem,
Lecz Narbutt dzielny, widząc wroga chęci,
Zwinął swe szyki i jak wąż się kręci.

I śmiałym marszem wywija się z koła,
A kiedy stanął za Moskwy plecami,
O! Bracia, wstyd nam uciekać zawoła,
Niech teraz wróg nasz spróbuje się z nami,
Uderzmy, bracia z tyłu, niespodzianie,
Sprawim im łaźnię, gorące kąpanie.

I kiedy wyrzekł do nich takie słowa,
Wnet dzieci Litwy przejęte zapałem:
Hurra! Krzyknęli, a salwa rotowa
Topi swe kule we wrogu zuchwałym.
Wróg przelękniony kosynierów krzykiem,
Zamiast wygranej ginie pod Rudnikiem.

O tej wygranej głos po Litwie leci,
Narbutt zwycięstwo odniósł nad wrogami,
Zewsząd się garną drogie Litwy dzieci
I staje Narbutt znów pod Dubiczami.
Naprzeciw Moskwy, która się wściekała,
Że pod Rudnikiem haniebnie przegrała.

Tam nie da czasu znowu Moskalowi,
Bo hufiec w bojowym porozwijał szyku,
Ale „uderzmy!” – gdy te słowa mówi
Już Litwa pędzi w pośród armat ryku,
I pławi miecze w krwi wroga swojego,
Co plac opuszcza i ucieka z niego.

I pod Piłownią dzielnie się sprawili
Kilka rot Moskwy dzikiego plemienia
Niemal ze szczętem na placu złożyli,
Moskwa poznała z kim ma do czynienia.
A więc podstępnie sidła założyła
Za głowę wodza cenę nałożyła.

Lecz próżne były te wroga kuszenta,
Bo Litwa sercem Narbutta kochała,
Litwin nie prędki do brata zdradzenia.
Na próżno Moskwa cenę ogłaszała,
Nikt się nie znalazł, co by zdradził skrycie,
Każdy się modlił o Narbutta życie.

I kiedy Narbutt znowu ze swojemi
Pod Dubiczami swój obóz rozłoży,
Moskwa siłami trzy razy większemi
Żeby zgnieść naszych na niego uderzy.
Ale wódz mężny z swymi wojowniki
Po dwakroć razy odpiera ich szyki.

Nieszczęście chciało, że w nogę raniony
Wódz mężny, chociaż z boleścią na twarzy,
Wsparty na braci spieszy do obrony
I najprzytomniej wydaje rozkazy;
A wtem go kula w piersi uderzyła,
I samo serce odważne przeszyła.

Zachwiał się mężny i zwisa mu głowa,
Bracia poznali tę śmiertelną bliznę,
Narbutt wyrzekł im ostatnie słowa:
„Dzieci, jak miło umrzeć za Ojczyznę.”
I skończył życie mąż odważny, śmiały,
Co carskie pułki wszędzie przed nim drżały.

Napisał William ZADORA
Warszawa.

NA ZGON NARBUTTA
DOWÓDCY PARTJI W LIDZKIM POWIECIE R. 1863.

….”Był to dzień straszny na sam święty Jerzy;
Jak psów się zbiegło moskiewskich żołnierzy ;
Dzień coś był dżdżysty, a na sercu smutno;
Jakby przeczuwał niedolę okrutną.
Bracia, rzekł Narbutt, dają mi znać z Lidy,
Że znowu idą carskie samojedy,
A choć nas strzegą niedostępne brzegi
Kotry i Dzitwy i wierne szeregi,
Choć i przysięga Bazylewicza
Kmiotka z Dubicz nas tu zabezpiecza,
Jednak mi w sercu tak smutno, tak nudno,
Że mi tej chwili opisać jest trudno.
Jakby przeczucie jakiejś złej przygody.
Wróg daje tysiąc już temu nagrody,
Ktoby mię dostał czy żywcem, czy trupem…
Nie tak się lękam zostać carskim łupem;
Gdyby mię los mej ojczyzny nie trwożył,
Chętnie bym za nią swe życie położył.
Lecz bój wieść zdradą, którą wróg nasz skrycie
Wiecznie tam knuje na nasz byt i życie…
…Gdy tak zagrzewał swoich towarzyszy,
Zdrada okropna knowała się w ciszy.
Kmieć Bazylewicz już prowadził dzicze
Przez straszne błota hordy najezdnicze,
Jak wąż się ślizgnie Timofieja rota
A na jej czele Judasz-Iskarjota.
Po deskach zasłanych idą przez ostępy
Jak na łup pewny krwiożercze sępy.
On jeden wiedział całą tajemnicę,
Poprzysiągł sekret na BogaRodzicę.
Katńska dusza z czułości wyzuta
Za rubla carskiego zdradziła Narbutta,
Za tysiąc obiecanych w darze –
Podjął się zdradzić, niech go Pan Bóg skarze.
„Dość, dość, rzekł Narbutt, dość już tej biesiady,
Pośpieszmy, bracia, do wspólnej gromady,
Tam nas czekają, mam pewne przeczucie,
Że wróg nasz nie śpi, myśląc o Narbucie”.
Zerwał się hyżo, z nim bracia ochocze,
Wtem kula świśnie – nogę mu druzgocze.
Wszyscy się rzucili na ratunek wodza,
Gdy sto wystrzałów znów ich rani srodze.
Próżno go bronią, zasłaniają ciałem,
Biją zabójcy bezbronnych z zapałem.
Próżno ich błaga, zaklina na Boga,
By go rzucili, a strzegli się wroga.
„Jam już zgubiony, wasze drogie życie,
Wy za śmierć moją jeszcze się zemścicie”
Lecz głusi na to, gwałtem go w objęcia
Chwycili swoje: zwierz by bez pojęcia
Teżby się wstrzymał w najdzikszym zapale
Na taki widok, lecz nigdy Moskale…
Oni z krwią zimną, bezduszni, sztyletem
Kłuli niosących Narbutta, niestety.
I nim go w końcu donieśli do rzeki,
Już Narbutt na zawsze zamknął swe powieki….
Rozpacz ogarnęła pozostałych braci,
Każdy się zemstą za śmierć wodza płaci,
Każdy ze wszechstron otoczony dziczą,
Stosem się trupów okrywa dokoła,
Lecz cóż dwunastu przeciw tysiąc zdoła.
Wszyscy dwunastu legli bod Dubiczą….
Ciała ich skłóte przez dzikie bezdroża
Wlekli do Dubicz, gdzie pięć dni na dworze,
A trzy dni potem leżały w stodole.
Uśmiech anielski jaśniał na ich czole…
Jeszcze po śmierci rozwścieklona tłuszcza
Darła z głów włosy i odzież szarpała,
A na ten widok Dubicka puszcza
Ponurym szumem znak żalu dawała…
Tak to z Narbuttów legł Jodko waleczny,
Pokempinowicz, Kraiński stateczny,
Stefan Hubarewicz i Brzozowscy bracia,
Żukowski, którego męstwo dobrze znacie,
Dwóch jego braci już wprzódy poległo,
A dziś nam tego niebo nie ustrzegło; –
Legł Klimontowicz, Taraszkiewicz z Lidy,
Dzielny Jankowski jak rycerz z Aneidy…

Pisał Daniel Kamiński
w majątku Sapuńcach Raduńskiej parafji
Lidzkiego powiatu. R. 1863.

„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna,
Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna,
Sto razy wrogów zachwiana potęgą –
Skończy zwycięstwem…”

GIAUR.

Źródło: Ludwik Narbutt. Życiorys Wodza w powstaniu styczniowem na Litwie.
Opracował: por Władysław Karbowski, 1933 – 1935
Wydawnictwo: 76. Lidzki Pułk Piechoty im. Ludwika Narbutta

Możliwość komentowania została wyłączona.